„Ciao Italia” i „Biały miś” otworzyły im drzwi do kariery. Czy sukces nie zawrócił liderowi zespołu w głowie?
W rodzinie Pawła Kucharskiego nie było muzycznych tradycji. Pamięta, jak w szkole podstawowej męczył się, gdy kazano mu nauczyć się melodii na flecie. Przełom nastąpił dopiero w szkole średniej. Savage, Modern Talking, Depeche Mode... te zespoły sprawiły, że obudziła się w nim pasja. – Odkładałem grosz do grosza, by kupić pierwszą gitarę elektryczną. Oczywiście używaną – wspomina muzyk.
Zobaczyli stos listów
W Technikum Mechanicznym w Pruszkowie poznał takich zapaleńców jak on, m.in. Darka Zwierzchowskiego, jednego z obecnych członków zespołu. Z nagranym demo pukali od drzwi do drzwi. Tak trafili do Bogdana Fabiańskiego z radiowej Trójki i „Ciao Italia” trafiło na antenę. – Któregoś dnia poprosił byśmy przyjechali. „Chodźcie, coś wam pokażę”. Zaprowadził nas do pokoju, w którym na środku leżał wielki stos listów. Na każdym było napisane: „Proszę puśćcie jeszcze raz »Ciao Italia«!” – opowiada lider grupy. Sukces w życiu zawodowym zbiegł się z prywatnym. – Dziewczyna prowadząca nasz fanklub zapoznała mnie ze swoją kuzynką Dorotą. Wystarczyło spojrzenie i wiedziałem, że znalazłem tę jedyną – mówi.
W 1991 r. urodził się ich syn Rafał, a rok później córka Monika. Dzięki bliskim, jak mówi, nie stracił głowy. Nawet w trudnych czasach, gdy po nagraniu utworu „Ole! Olek” dla Aleksandra Kwaśniewskiego wielu fanów odwróciło się od nich. – Moja rodzina to dla mnie najważniejsi recenzenci – przyznaje. I, jak dodaje, z zespołem pracuje nad nową płytą. – Gdyby nie piraci, dziś pławilibyśmy się w luksusie, a tak nie przestajemy grać – zdradza. – Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć hit na miarę pierwszej piosenki.
Materiał pochodzi z gazety "Na żywo".