DJ Hazel nie żyje. Co myślał o disco polo? Jego słowa sprzed lat dziś nabierają nowego, poruszającego znaczenia.
Choć branża muzyczna nieustannie się zmienia, a trendy pojawiają się i przemijają, są postacie, które na zawsze zapisują się w sercach ludzi – zarówno fanów, jak i artystów. Ich obecność, nawet jeśli czasem mniej widoczna na scenie, buduje mosty między gatunkami i środowiskami. Wśród takich osobowości był człowiek, który przez lata zjednywał sobie szacunek zarówno wśród twórców muzyki elektronicznej, jak i disco polo. Dla wielu był nie tylko znanym DJ-em, ale przede wszystkim – życzliwym, szczerym i otwartym człowiekiem.
W styczniu 2015 roku w rozmowie z Arturem Lipińskim z Dance 2 Disco, DJ Hazel, czyli Michał Orzechowski, został zapytany o przyszłość muzyki disco polo. Jego odpowiedź do dziś pozostaje aktualna i budzi refleksję:
– Myślę, że nie prędko. Koniec pierwszej epoki disco polo to było zakończenie emisji „Disco Relax" na Polsacie. Teraz jednak muzyczne stacje telewizyjne powstają jak grzyby po deszczu, ale są to jakby niezależne telewizje działające całą dobę, zupełnie inaczej niż kiedyś. Osobiście nie mam nic do disco polo, ale myślę, że dla równowagi przydałaby się telewizja z muzyką klubową – mówił Hazel, podkreślając, że choć ludzie ulegają modom, to muzyka klubowa, mimo że czasem w mniejszości, nie znika.
Słowa te, wypowiedziane dekadę temu, ukazują nie tylko muzyczne spostrzeżenia DJ-a, ale i jego szacunek dla różnorodności sceny muzycznej. Nie był przeciwnikiem żadnego stylu – przeciwnie, rozumiał znaczenie każdego nurtu i potrafił o nim mówić z dystansem i otwartością.
Mimo że sam na co dzień związany był z klubową sceną, DJ Hazel często uczestniczył w wydarzeniach, gdzie gwiazdy disco polo były główną atrakcją. Wielokrotnie pojawiał się na imprezach branżowych, gdzie nie brakowało wspólnego świętowania, rozmów i – jak podkreślają osoby z jego otoczenia – prawdziwej przyjaźni.
After party z jego udziałem przechodziły do historii – nie z powodu spektakularnych występów, lecz dzięki autentycznej, dobrej atmosferze i wspólnym wartościom, jakie dzielił z artystami disco polo: pasją, szczerością i miłością do muzyki.
DJ Hazel zyskał miano człowieka pomostu – łączył środowiska, które pozornie dzieliły gusta muzyczne. W rzeczywistości był dowodem na to, że muzyka jest uniwersalnym językiem.
7 maja 2025 roku cała branża muzyczna w Polsce została wstrząśnięta wiadomością o tragicznej śmierci DJ-a Hazela. Ciało Michała Orzechowskiego zostało odnalezione w samochodzie zaparkowanym nad jeziorem w miejscowości Skępe, w województwie kujawsko-pomorskim. Miał 44 lata.
Jak poinformowała prokuratura, przyczyną śmierci było samobójstwo.
To tragiczne wydarzenie zakończyło historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich DJ-ów. Hazel, którego sety rozbrzmiewały w największych klubach w Polsce i za granicą, a także na prestiżowych festiwalach, na zawsze pozostanie w pamięci jako człowiek, który zjednywał serca, nie oceniając, a łącząc ludzi przez muzykę.
Jego odejście przypomina, jak ważne jest wsparcie i wrażliwość – także w świecie show-biznesu. Pozostawił po sobie dziedzictwo muzyczne i wiele wspomnień, które wciąż są żywe wśród tych, którzy mieli zaszczyt go poznać.
DJ Hazel, choć związany z muzyką elektroniczną, zawsze szanował disco polo i ludzi, którzy tworzyli ten gatunek. Jego historia to cenny przykład tego, że otwartość, empatia i wspólna pasja mogą przekraczać granice stylów muzycznych, tworząc prawdziwe przyjaźnie i budując mosty w polskiej kulturze muzycznej.