Disco P(olityk)olo Ostatnie wydarzenia związane z euro-wyborami zaintrygowały mnie do przekazania kilku uwag. Przedwyborcze wycieczki na wały opozycji, pielgrzymki po Europie koalicji, wyborcza niedziela i zaczynające się powyborcze wzajemne „pr...
Disco P(olityk)olo
Ostatnie wydarzenia związane z euro-wyborami zaintrygowały mnie do przekazania kilku uwag. Przedwyborcze wycieczki na wały opozycji, pielgrzymki po Europie koalicji, wyborcza niedziela i zaczynające się powyborcze wzajemne „prztyczki” tych wygranych i tych przegranych przypomniały mi jedną z piosenek. Nie chodzi tu o kultowe „Ani be, ani me, ani kukuryku” Bohdana Smolenia, ani o prezydenckie „Ole Olek” zespołu Top One, ale o „patriotyczną” piosenkę Adama Chroli pt. „Pijak Patryjota” z 2011 roku. Swoją drogą ciekawy pomył na kolejny temat tj. DP w polityce.
Otóż autor w swoim przekazie, który jak sam podkreśla należy „traktować nieco z przymrużeniem oka aczkolwiek nie do końca”, moim zdaniem dobrze ukazuje aktualne nastroje w społeczeństwie i pewne zachowania, które mogą trochę wytłumaczyć istotność muzyki Disco Polo i jej olbrzymią popularność.
Streszczając utwór w jednym zdaniu można by rzec w skrócie dobrze znane nam powiedzenie: „nie pijesz [w Polsce] nie żyjesz”.
Z jednej strony wiadomą rzeczą jest, że nikt nie będzie wypijał morza wódki z powodu poziomu naszej „klasy” politycznej, a już tym bardziej w desperackim akcie protestu wobec nich.
Jednak z drugiej strony należy się zastanowić jaka rolę w sensie odcięcia się od codziennej fali politycznej walki, którą codziennie jesteśmy oblewani z ekranów naszych telewizorów pełni DP (która co jak co, ale po części łączy się z dawką %, oczywiście umiarkowaną).
Czy czasem nie jest tak, że podczas skakania po kanałach TV, gdzie w większości słychać powiedzmy niezbyt optymistyczne informacje, to właśnie na muzycznym kanale DP nasz kciuk zatrzymuje się na dłużej? Czy to nie wtedy czujemy ten błogi spokój słuchając hitowych piosenek (najlepiej tych z minionej dekady), a nie warkotu dwóch panów z przeciwnych stron barykady?
A czy czasem nie jest tak, że podczas weekendowego festynu, gdzie zbierają się całe rodziny, przy akompaniamencie muzyki Disco Polo, zapominają o codziennej prozie życia i związanymi z tym problemami? Rzekłbym nawet, że po odpowiedniej „dawce rozluźniającej” są w stanie choć na chwilę odseparować się od otaczającego świata, powspominać, naładować się, a być może nawet pomyśleć, że to jak jest nie zależy od innych, ale od nas.
Jedno jest pewne nic tak nie odpręża jak muzyka, która pomaga choć na chwilę. Jak śpiewa w jednej ze swoich piosenek Milano „chwila jest jak piosenka – może być piękna lecz kończy się”. No tak…, w końcu trzeba dojść do siebie, każdy na swój sposób. W skrócie „poniedziałek, kto wymyślił taki dzień itd….”.
ID