Nie żyje jeden z założycieli Blue Boys. Muzyk zmarł nagle, zaledwie trzy tygodnie po diagnozie. Środowisko disco polo pogrążone w smutku.
Świat muzyki tanecznej potrafi zaskakiwać nie tylko energią i radością, ale również chwilami zadumy i refleksji. Artyści, którzy na co dzień rozświetlają sceny i sale koncertowe, niosą także swoje osobiste historie, zmagania i wyzwania. Jedna z nich poruszyła w ostatnich dniach całą społeczność disco polo, pozostawiając po sobie pustkę, której nie sposób wypełnić.
W ostatnich godzinach potwierdziły się niezwykle przykre wieści. 22 czerwca 2025 roku zmarł Mariusz Szyłkowski, współzałożyciel i jeden z filarów zespołu Blue Boys. Informację o jego śmierci jako pierwszy przekazał nasz serwis disco-polo.info, podając, że artysta odszedł po krótkiej, ale bardzo intensywnej walce z chorobą.
Mariusz Szyłkowski dowiedział się o diagnozie zaledwie trzy tygodnie wcześniej. Wówczas, jak wynika z doniesień, trafił do szpitala z podejrzeniem zapalenia oskrzeli. Badania ujawniły jednak znacznie poważniejszy stan — ostrą białaczkę. Natychmiast rozpoczęto leczenie, jednak mimo intensywnej terapii choroba postępowała w błyskawicznym tempie, wyniszczając organizm artysty.
Ostatecznie, po kilkunastu dniach hospitalizacji, muzyk zmarł na oddziale intensywnej terapii w Instytucie Hematologii w Warszawie. Miał zaledwie kilkadziesiąt lat. Wiadomość ta poruszyła zarówno fanów, jak i środowisko muzyczne. Poruszające słowa opublikował jego brat, Łukasz Szyłkowski, który również związany jest z zespołem. „Za wcześnie, bracie, stanowczo za wcześnie” – napisał w emocjonalnym poście.
Zespół Blue Boys powstał w 2007 roku, a jego założycielami byli właśnie bracia Szyłkowscy – Mariusz i Łukasz. Pochodzili z Pułtuska i dorastali w rodzinie, w której muzyka była obecna każdego dnia. Ich ojciec, Włodzimierz Szyłkowski, przez 30 lat grał jako organista w miejscowej parafii Miłosierdzia Bożego. Z kolei wujek, Jacek Szyłkowski, stworzył zespół Medium, znany z przeboju ”Płyną statki do Malagi”.
Takie muzyczne zaplecze miało ogromny wpływ na rozwój obu braci. Na początku działalności artystycznej Blue Boys koncentrowali się na wykonywaniu coverów, występując na lokalnych imprezach, weselach i eventach. To właśnie wtedy zyskali pierwszych wiernych fanów i zdobyli cenne doświadczenie sceniczne.
Przełomem okazał się utwór ”Kasieńka”, który trafił na popularną składankę ”Mega Jump – Niezapomniane prywatki”. To dzięki niemu zespół zyskał ogólnopolską rozpoznawalność i na dobre zagościł na scenie disco polo.
Choć początki zespołu były skromne, Blue Boys z czasem zdobyli uznanie wśród szerokiej publiczności. Po sukcesie pierwszego przeboju, przyszły kolejne kompozycje, które zapisały się w historii gatunku.
W 2016 roku ukazał się utwór ”Nie licz maleńka”, który spotkał się z bardzo dobrym odbiorem. Z kolei pięć lat później, w 2021 roku, zespół wypuścił kolejny numer – ”Narysuję nam świat”, pokazujący dojrzalsze, bardziej refleksyjne oblicze formacji.
Oba kawałki cieszyły się dużym zainteresowaniem zarówno w sieci, jak i na koncertach. Fani chętnie udostępniali je w mediach społecznościowych, a komentarze pod teledyskami pełne były słów uznania.
Na chwilę obecną nie podano jeszcze oficjalnych informacji dotyczących miejsca i daty pogrzebu. Można jednak przypuszczać, że w ostatnim pożegnaniu artysty wezmą udział nie tylko członkowie rodziny i przyjaciele, ale również przedstawiciele sceny muzycznej i fani, którzy od lat śledzili działalność zespołu Blue Boys.
Mariusz Szyłkowski pozostawił po sobie nie tylko dorobek muzyczny, ale przede wszystkim wspomnienie człowieka, który z pasją realizował swoją artystyczną drogę. Dla wielu był inspiracją i przykładem wierności własnym marzeniom.