Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full, opowiada o swojej wierze, codziennej modlitwie i duchowej przemianie, która całkowicie odmieniła jego życie. Jego słowa o Jezusie i Maryi wywołały poruszenie wśród słuchaczy.
Sławomir Świerzyński, lider zespołu Bayer Full, od lat dzieli się publicznie swoją wiarą, nie ukrywając, że to właśnie ona stanowi dla niego oparcie w najtrudniejszych chwilach. Artysta, który na scenie disco polo zadebiutował jeszcze w latach 80., dziś równie chętnie jak o muzyce, mówi o Bogu, modlitwie i duchowym przeżyciu, jakie daje mu codzienny kontakt z Maryją. Dla muzyka wiara to nie tylko tradycja – to żywa relacja, której nie wstydzi się okazywać nawet w świecie show-biznesu.
Od lat powtarza, że jego życie toczy się w rytmie modlitwy i scenicznych występów, które często zaczyna od pieśni religijnej. Dla wielu fanów to nietypowy gest, ale w przypadku Świerzyńskiego wynika z głębokiego przekonania, że każdy koncert to również okazja do dziękczynienia. W rozmowach z mediami artysta niejednokrotnie podkreślał, że wiarę wyniósł z rodzinnego domu i praktykuje ją nieprzerwanie od dziecka.
Lider Bayer Full nie wyobraża sobie dnia bez modlitwy. Jak przyznał, codziennie odmawia dziesiątkę różańca w intencji Polski, powierzając Matce Bożej wszystkie troski, które niesie życie.
„Codziennie odmawiam dziesiątkę różańca za Polskę, prosząc Matkę Bożą, żeby zanosiła nasze modlitwy do Boga” – mówił Sławomir Świerzyński podczas 34. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasnej Górze.
Od niemal trzech dekad każdy występ rozpoczyna pieśnią religijną – najczęściej jest to utwór „Wspaniała Matko”, którym oddaje hołd Maryi. Sam nauczył się również śpiewać Godzinki, które wykonuje nawet w samochodzie, podróżując do Warszawy. W rozmowie z tygodnikiem „Dobry Tydzień” zdradził, że jego ulubioną pieśnią maryjną pozostaje „Maria – chcemy cię kochać”.
Artysta wspomina, że jego duchowość kształtowała się od najmłodszych lat. Już jako nastolatek sięgał po Pismo Święte, a modlitwa była w jego domu codziennością.
„Od zawsze, jak sięgam pamięcią, rozmawiałem z Jezusem. I co ciekawe, otrzymywałem odpowiedzi na moje czasem naiwne pytania” – cytuje jego słowa „Dobry Tydzień”.
Z wiekiem wiara nabrała dla niego jeszcze większego znaczenia. Muzyk opowiadał, że niejednokrotnie doświadczał sytuacji, w których – jak mówi – Bóg odpowiadał na jego modlitwy przez innych ludzi. Podczas jednego z koncertów miał wątpliwości, czy śpiewanie pieśni religijnych ma sens. Niedługo potem podszedł do niego słuchacz, który poprosił, by nie rezygnował z utworów o Matce Bożej.
„Bardziej czytelnego znaku chyba nie mogłem dostać” – wspomina artysta.
W swojej szczerości Sławomir Świerzyński nie ukrywa, że w przeszłości miał słabości. Przyznał, że kiedyś często przeklinał, ale pewne wydarzenie w Rzymie całkowicie odmieniło jego życie. W bazylice na Lateranie wchodził na kolanach po schodach, które – według tradycji – miał przemierzać sam Jezus.
„Prosiłem: zabierz ode mnie te wszystkie wulgaryzmy” – relacjonował muzyk, cytowany przez „Dobry Tydzień”.
Po powrocie z pielgrzymki przestał przeklinać. Jak sam mówi, jest przekonany, że był to znak działania siły wyższej:
„Wiem, że to Jezus przepędził tego demona”.
W codziennym życiu artysta nie rozstaje się z modlitwą – zaczyna nią dzień, kończy przed snem, modli się również w trasie. Dla niego to nie rytuał, lecz sposób na utrzymanie spokoju ducha i równowagi w świecie pełnym pokus i obowiązków.
„Codziennie po przebudzeniu robię znak krzyża, tak samo przed posiłkiem. I tego uczyłem swoje dzieci” – mówił w jednym z wywiadów.
Muzyk ma troje dorosłych dzieci – Sebastiana, Damiana i Nikolę – oraz kilkoro wnucząt. Nie ukrywa, że w przeszłości popełniał błędy, a jednym z najtrudniejszych momentów była zdrada małżeńska. Żona Renata wybaczyła mu jednak, a po czterech dekadach wspólnego życia tworzą zgodną i silną rodzinę.
„Pan Sławek dziękuje Madonnie za tak wspaniałą rodzinę, ale też powierza Jej wszystkie troski” – podkreśla tygodnik „Dobry Tydzień”.
Dla Świerzyńskiego Bóg jest na pierwszym miejscu, a Maryja – jak sam mówi – to jego duchowa przewodniczka.
„Bóg jest na pierwszym miejscu. Ale wiem też, że bez Maryi ani rusz. Dzięki niej mamy gwarancję, że jesteśmy prowadzeni prosto do Boga” – zaznacza artysta.
Dla lidera zespołu Bayer Full modlitwa to nie obowiązek, lecz codzienność, która daje mu spokój i siłę. Jak wielokrotnie powtarzał, Matka Boża nigdy go nie zawiodła.
Źródło: onet.pl