Jego samochód zderzył się z ciężarówką
Czuję się świetnie, jestem gotowy na występ na walentynkowej gali w Krakowie – zapewnia czytelników John McInerney. Jednak w pamięci lidera Bad Boys Blue nadal żywe jest wspomnienie poważnego wypadku, w którym uczestniczył z żoną Sylwią, półtora roku temu na Syberii. Jego samochód zderzył się z ciężarówką. Tamtego dnia McInerney doznał złamania szyjki kości udowej, urazu kręgosłupa, miał także obrażenia wewnętrzne.
Operacja ratująca jego życie trwała ponad 5 godzin. – Mój powrót do zdrowia był stopniowy. Najpierw poddawałem się rehabilitacji w podwarszawskim Konstancinie, później w domu – zdradza muzyk. Przez cały czas była przy nim ukochana żona. – Była ze mną tego feralnego dnia. To prawdziwy cud, że nic jej się wtedy nie stało – wspomina artysta. – Ostatnie miesiące fantastycznie mną się opiekowała i podnosiła na duchu – podkreśla.
Co przyniesie najbliższy rok? Drogi Johna i Sylwii skrzyżowały się już 20 lat temu. Do dziś uważają to spotkanie za zrządzenie losu. – Podeszła do mnie z prośbą o autograf. Wtedy wymieniliśmy się numerami telefonów – wspomina John. Wkrótce po tym wydarzeniu wokalista zaprosił Sylwię, by wystąpiła w jego teledysku. Czas spędzony na planie stał się początkiem ich współpracy i relacji, która przerodziła się w miłość. – Łączymy przyjemne z pożytecznym. Taki układ bardzo nam odpowiada. Ale staramy się oddzielać sprawy zawodowe od prywatnych, bo w domu nie jestem muzykiem, a mężem i ojcem naszej córki Scarlett – podkreśla John. W tym roku Bad Boys Blue wyruszy w trasę koncertową, a o końcu kariery myśli w odległej perspektywie. – Może kiedyś kupię łódź i ruszę w rejs dookoła świata. Ale teraz stęskniłem się za estradą – przyznaje artysta.
Źródło - Nasze Melodie - Na żywo