"kasa zniknęła, .. organizator się ulotnił" gwiazdor disco polo Marcin Miller szczerze o kradzieży i oszustwach! Wypowiedział się też o hejterach
Marcin Miller to ikona polskiego disco polo. Lider zespołu Boys, który od ponad trzydziestu lat bawi Polaków swoją muzyką,ma na swoim koncie hity, które są nierozłącznym elementem każdego, dobrego wydarzenia muzycznego. Ostatnio Marcin Miller z zespołem dzielił scenę m.in. ze Skolimem podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów w Chorzowie i zaśpiewał takie przeboje jak: „Szalona”, „Najpiękniejsza dziewczyno”, „Wolność”, czy „Hej sokoły”.
Po pierwszym występie, Marcin Miller oczekiwał za kulisami drugiego wejścia na scenę. Podczas oczekiwań został złapany na wywiad przez Damiana Glinkę, który wypytywał go o różne historie związane z wieloletnią karierą.
Podczas wywiadu Marcinowi Millerowi zostało zadane pytanie czym różni się występ zwyczajny od telewizyjnego. Wokalistka odparł:
- Zespół Boys występuje godzinny koncert. Jest to jakiś tam wysiłek. Natomiast tutaj, powiedzmy w ciągu tych czterech piosenek, my bardziej się skupiamy na tych czterech piosenkach, i jeszcze bardziej jesteśmy zmotywowani (…), co zawsze przejawia się na większą popularność, ponieważ zawsze koncert sylwestrowy jeśli chodzi stricte o zespół Boys był takim oknem na świat, jeśli chodzi o następny rok (….) Zawsze ten koncert sylwestrowy pochłania dużo energii.
Każdy zespół ma w swoich dorobku piosenkę, która jest hitem wszechczasów i pomimo upływu lat, można ją usłyszeć podczas każdego koncertu, również telewizyjnego. Niektóryzy fani muzyki tanecznej, niekiedy narzekają, mówiąc, że chcieliby usłyszeć jakieś inne piosenki z repertuaru danego zespołu. Marcin Miller podczas rozmowy z Damianem Glinką, wyjaśnia czemu artyści, podczas występów telewizyjnych np. na sylwestrze dla telewizji Polsat śpiewają znane utwory.
„(….) Takie są realia i takie są akurat zalecenia producenta bądź właściciela tejże właśnie stacji, że akurat te piosenki mają być na danym koncercie, jeśli chodzi o zespół Boys i one będą.” – wyjaśnił w rozmowie imperator disco polo.
Na początku maja 2023 roku do sieci trafiła informacja, że lider zespołu Boys jest ciężko chory, a mianowicie choruje na nowotwór. Gdy wieść ta szybko rozeszła się po sieci, wokalista jakiś czas później oznajmił, że tak naprawdę jest zdrowy, a całe zdarzenie było tylko zaplanowaną prowokacją. W mediach społecznościowych wyjaśniał, że „lubi wzbudzać współczucie”. Gdy prawda wyszła na jaw, wielu internautów nie kryło oburzenia w stosunku do postawy wokalisty. Zarzucali mu m.in. nieodpowiedzialność, ponieważ z choroby się nie żartuje. Po tym Marcin Miller spotkał się z ogromną krytyką i falą hejtu, lecz artysta nic sobie z tego nie robił. Dzisiaj, po wielu miesiącach od prowokacji, gwiazdor koncertuje, a jego fani mu kibicują. Przy okazji rozmowy z Damianem Glinką, wokalista grupy Boys odniósł się do wspominanej afery, oznajmiając:
- „Słuchajcie, to jest tak. Ludzie komentują jakiś artykuł, który ktoś napisał. Nie dzwonią do mnie, nie piszą do mnie, stricte na stronę i powinni zapytać się mnie. Oni po prostu komentują jakiś tam nagłówek, który ktoś napisał. Ja tego nie pisałem, nie wiem skąd to jest. Ja byłem akurat w szpitalu, byłem dwa dni, ale jest okej. Jeżeli wy napiszecie do mnie, jak było naprawdę, ja wam odpiszę.”.
Niejednokrotnie na disco-polo.info pisaliśmy, że lider grupy Boys padł ofiarą hejtu. W stronę Millera często padają słowa hejtu. Niekiedy też groźby. Jak więc znany gwiazdor radzi sobie z tego typu zachowaniem? To też zdradził przy okazji rozmowy z Glinką.
W wywiadzie dla portalu Pomponik.pl, na pytanie związane z zarzucanym artyście kłamstwem, lider zespołu Boys oznajmił:
- „Mam wyje*kę na to, mam 53 lata. Od 20 roku życia jestem na scenie (…) to jest pasmo tylko sukcesów, więc naprawdę czym innym się zajmuję niż przejmowanie się, że jakiś hejter coś tam powiedział. No trudno.”
Mało kto wie, że Marcin Miller często udziela się charytatywnie, ale tak rzeczywiście jest. Okazuje się jednak, że niesienie pomocy nie zawsze idzie w parze z dobrymi intencjami niektórych osób. Jak zdradza w rozmowie z Damianem Glinką popularny gwiazdor disco polo, podczas jednej z prób pomocy doszło do nieprzyjemnego w skutkach incydentu.
„Pojechałem na koncert, kasa zniknęła, w ogóle organizator się ulotnił. (…) Czasami aż nie chcę mi czegoś udostępniać, aż nie chcę się gdzieś jechać, tylko dlatego, ponieważ boję, że to jakiś fake. ” – wspomina Marcin Miller.
Lider zespołu wspomina, że sytuacja, w której zagrał koncert, a potem został oszukany, przydarzyła mu się kilka razy. Ponadto radzi aby uważać na zbiórki w Internecie, bo nie każda okazuje się być autentyczna.
Szczegółowy wywiad znajdziecie w materiale poniżej.