Marcin Siegieńczuk ujawnił treść hejtu, jaki do niego trafił. Wpis wywołał poruszenie wśród fanów i całego środowiska disco polo.
Nie każdy artysta spodziewa się, że zamiast słów uznania otrzyma coś, co trudno nawet skomentować. Przykład, jaki ostatnio ujawnił Marcin Siegieńczuk, szokuje – nie tylko przez treść, ale i przez skalę emocji, jakie stoją za takimi wpisami. Popularny wokalista disco polo postanowił pokazać, z czym musi się mierzyć na co dzień jako osoba publiczna. Reakcje? Burzliwe, pełne niedowierzania i wsparcia ze strony fanów.
Niepojęte wiadomości, które pojawiły się w jego skrzynce, to przykład, jak daleko mogą posunąć się niektórzy użytkownicy internetu. Zamiast konstruktywnej krytyki – brutalne słowa, których nie sposób zacytować bez głębszego wstrząsu. To nie pierwszy raz, gdy gwiazda muzyki tanecznej zmaga się z mową nienawiści, ale tym razem przekroczono granicę, która wywołała poruszenie także w branży.
Marcin Siegieńczuk, były lider grupy Toples, opublikował na swoim profilu szokującą treść, jaką przesłał mu anonimowy użytkownik. W wiadomości znalazły się słowa: „Weź rodzinkę i się zabijcie to się rozładuje napięcie” oraz „psie jebany z ruskiej polski”. Artysta nie skomentował dosadnie tej wypowiedzi – zamiast tego zadał pytanie: „Co mam odpisać na taką wiadomość? Macie jakieś pomysły? Co trzeba mieć w głowie, by takie wiadomości do kogoś wysyłać?”
Wpis wzbudził lawinę komentarzy. Fani wyrazili ogromne wsparcie i solidarność z wokalistą, podkreślając, że hejt na taką skalę powinien być ścigany z urzędu. Pogarda i przemoc słowna w internecie to problem, z którym zmaga się wiele osób znanych z mediów, jednak rzadko są one aż tak otwarte i transparentne w ujawnianiu szczegółów takich ataków.
Marcin Siegieńczuk to postać, której nie trzeba przedstawiać fanom muzyki tanecznej. Jego kariera zaczęła się w 1998 roku, a już rok później ukazała się debiutancka płyta „Ciało do ciała”, która stała się ogromnym sukcesem i zapoczątkowała drogę zespołu Toples do popularności. Przełomowe dla jego kariery były lata 2000., kiedy to zespół stał się jednym z najważniejszych na scenie disco polo.
Po rozstaniu z wytwórnią Green Star artysta kontynuował działalność pod własnym nazwiskiem, zdobywając sympatię wielu słuchaczy jako solista. Urodzony 20 lutego 1979 roku w Białymstoku, wciąż mieszka w swoim rodzinnym mieście, pozostając wierny swoim korzeniom i muzyce, która przyniosła mu rozpoznawalność.
Wielu artystów decyduje się ignorować tego typu wiadomości, ale Marcin Siegieńczuk postanowił zareagować inaczej – pokazać, z czym musi się mierzyć, i oddać głos swojej społeczności. Jego wpis można uznać za próbę zwrócenia uwagi na rosnącą falę hejtu w sieci, która nie omija nikogo – nawet tych, którzy od lat dostarczają ludziom rozrywki i pozytywnych emocji.
Publikując wiadomość bez cenzury, muzyk być może dał impuls do szerszej dyskusji na temat tego, gdzie kończy się krytyka, a zaczyna agresja. Choć sprawa budzi kontrowersje, jedno jest pewne – nie można pozostać obojętnym wobec takiego rodzaju treści. To sytuacja, która wymaga reakcji – nie tylko od samego artysty, ale także od społeczności internetowej, która coraz częściej staje się świadkiem podobnych incydentów.