Viralowa nowość disco polo z TikToka. Konstanty Drążek zaskakuje stylem, humorem i dystansem w „PTY”
Letni sezon 2025 nie przestaje zaskakiwać. Gdy wydawało się, że wszystko już było, scena muzyczna znów zareagowała błyskiem świeżej energii. Do gry wkroczył półfinalista Disco Star 2024, którego poprzednie produkcje rozgrzewały zarówno parkiety, jak i social media. Tym razem nie tylko przesuwa granice muzycznej zabawy, ale robi to z pełną świadomością i dystansem do siebie. Co takiego przygotował Konstanty Drążek, autor chwytliwych przebojów?
Nowy projekt nosi tytuł „PTY” i już od pierwszych sekund zdradza jedno: nie będzie to zwykła propozycja. W warstwie wizualnej i muzycznej „PTY” jest kolażem wszystkiego, co dziś rządzi w sieci – od przerysowanych stylizacji, przez autoironiczne scenariusze, po wiralowe hasła, które szybko stają się elementem młodzieżowego slangu.
Wideo do utworu stanowi satyryczną odpowiedź na internetowy lans. Teledysk pełen żartobliwych nawiązań i karykaturalnych ujęć nie tylko bawi, ale też celnie komentuje świat influencerów, w którym wystarczy dobrze ustawione selfie, by zbudować „karierę”. W produkcji nie brakuje symbolicznych rekwizytów, które w kontekście tekstu nabierają zupełnie nowego znaczenia. Wszystko podane w estetyce, która z jednej strony kojarzy się z memami, a z drugiej – z klubową sceną.
Konstanty Drążek, znany z takich produkcji jak „Fajna mami” czy „Kaczka dziwaczka”, kolejny raz pokazuje, że umie wyczuć rytm czasu i odpowiedzieć na potrzeby publiczności. „PTY” to nie tylko kolejna taneczna propozycja – to przemyślana koncepcja artystyczna z dużym przymrużeniem oka.
W refrenie usłyszymy mocne, zapętlone frazy, które idealnie wpisują się w styl viralowych piosenek. Całość dopełniają elektroniczne brzmienia, dynamiczne tempo i charakterystyczna maniera wokalna wykonawcy. To właśnie dzięki takim elementom „PTY” błyskawicznie zdobywa popularność na TikToku, gdzie twórcy nagrywają własne interpretacje teledysku i choreografii.
Drążek nie boi się odklejenia od mainstreamu. Wręcz przeciwnie – jego nowa piosenka celowo balansuje na granicy absurdu i scenicznego przerysowania, stając się wyrazistym komentarzem do współczesnej kultury młodzieżowej. Taki kierunek to odważne posunięcie, ale właśnie ono sprawia, że utwór wyróżnia się na tle sezonowych premier.
Hasło „nie trzeba penthouse’u, żeby robić hałas” mogłoby być mottem tego singla. W rzeczywistości „PTY” udowadnia, że największy wpływ mają dziś ci, którzy potrafią wyśmiać samych siebie i jednocześnie dać odbiorcom czystą, taneczną rozrywkę. W tej konwencji Konstanty Drążek porusza się swobodnie, łącząc doświadczenie ze sceny telewizyjnej z umiejętnością kreowania contentu pod trendy social mediów.
Co ciekawe, utwór ten funkcjonuje nie tylko jako klubowy banger, ale również jako swoista odpowiedź na medialne schematy. W dobie sztucznie wykreowanych hitów „PTY” wydaje się być paradoksalnie bardziej autentyczne – bo nie udaje niczego, czym nie jest. To piosenka z jajami, jak mówią internauci, która bez wielkiego budżetu, ale z dużą dawką kreatywności, zyskała miano hitu.
Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że autor tekstu oraz główny pomysłodawca projektu nie pierwszy raz udowadnia, że pomysł i wyrazistość mogą być skuteczniejszą walutą niż perfekcja studyjna. To podejście znajduje szerokie uznanie wśród odbiorców, szczególnie tych młodszych, poszukujących nowych form wyrazu.
Nie da się ukryć – „PTY” to coś więcej niż tylko piosenka do potańczenia. To muzyczny mem, który z jednej strony bawi, z drugiej irytuje powtarzalnością, a z trzeciej – hipnotyzuje prostotą i trafnością. Refren zostaje w głowie na długo, teledysk wywołuje emocje, a sam tytuł – jak się okazuje – jest wystarczającą zachętą do kliknięcia „play”.
W świecie, gdzie TikTok dyktuje trendy, a ironia miesza się z nostalgiczną estetyką lat 2000., Konstanty Drążek odnajduje własny język. „PTY” to nie tylko żart muzyczny, ale też celny komentarz do kultury treści szybkiego obiegu. I choć wiele osób może go odebrać jako „guilty pleasure”, jedno jest pewne – ta piosenka robi hałas, o jakim marzy wielu twórców.