Marcin Miller z zespołu Boys komentuje plotki o piciu alkoholu przed koncertami. Szczerze o presji, trasach i relacji z publicznością.
Są osoby, które jednym spojrzeniem na scenę potrafią przyciągnąć uwagę tłumów, sprawiając, że każde wydarzenie staje się niezapomnianym przeżyciem. Świat disco polo zna ich doskonale – to artyści, którzy swoim charyzmatycznym występem potrafią rozgrzać publiczność do czerwoności. Jednak im większa popularność, tym więcej krąży wokół nich plotek. Tym razem na celowniku znalazł się Marcin Miller, lider legendarnego zespołu Boys, którego oskarżenia o spożywanie alkoholu przed występami postanowił skomentować.
Podczas wywiadu udzielonego serwisowi Show News, Marcin Miller odniósł się do krążących w sieci plotek, które sugerują, że przed koncertami sięga po alkohol. "Drinki zawsze były, ale czy bywam nawalony?" – powiedział szczerze artysta, nie unikając trudnych pytań. Wyjaśnił, że dla niego najważniejsza jest atmosfera na koncertach i dobra zabawa publiczności.
Marcin Miller podkreślił, że na scenie stawia przede wszystkim na naturalność i autentyczność. „My czasami lubimy bawić się na scenie” – przyznał, tłumacząc, że jego uśmiech czy żarty niektóre osoby mogą błędnie interpretować jako oznaki nietrzeźwości.
„Nic na to nie poradzę. Ludzie widzą, co chcą widzieć” – dodał z nutą rezygnacji.
Ostatnie miesiące dla Marcina Millera były wyjątkowo intensywne. Lider Boys powrócił niedawno z dwutygodniowej trasy koncertowej w Stanach Zjednoczonych, która zakończyła się tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
„Wróciłem 24 grudnia, od razu z samolotu pojechałem do mamy za stół wigilijny” – wspomina artysta.
Już w kolejne dni czekały na niego nowe wyzwania – koncerty, a następnie występ podczas „Sylwestrowej Mocy Przebojów” Polsatu. Marcin Miller nie ukrywał, że zmęczenie dało mu się we znaki. „Jetlag tak mi kurde przeszkadza, to jeszcze dwa tygodnie potrwa” – powiedział, opisując trudności z regeneracją po wymagającym sezonie.
W rozmowie lider Boys zaznaczył, że na scenie zawsze stawia na spontaniczność i bliski kontakt z publicznością. „To jest fajne, jak ludzie widzą we mnie takiego normalnego człowieka” – tłumaczył, wyjaśniając, że jego szczery śmiech i luz na scenie są często odbierane jako cechy „chłopaka z sąsiedztwa”.
Jednak artysta zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy patrzą na to w ten sam sposób.
„Jedna osoba na dziesięć powie: 'Nawalony'. No to jest jego zdanie. Nic na to nie poradzę” – podsumował, nie ukrywając, że takie komentarze są dla niego pewnym wyzwaniem.
Marcin Miller swoim występem podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów udowodnił, że mimo intensywnego harmonogramu potrafi dać z siebie wszystko, dostarczając widzom niezapomnianych emocji. Boys to zespół, który niezmiennie króluje na scenie disco polo, a lider grupy wciąż udowadnia, że jego energia i pasja do muzyki są niezastąpione.