Awaria prądu nie przerwała koncertu zespołu Playboys. Fani nie spodziewali się takiego wykonania utworu „I love you”
To miał być zwyczajny koncert w plenerze, jakich latem w Polsce nie brakuje. Publiczność zgromadzona w miejscowości Brok oczekiwała kolejnego hitu w wykonaniu ulubionego zespołu. Atmosfera była gorąca, a fani niecierpliwie wyglądali swoich idoli. Właśnie wtedy wydarzyło się coś, co mogło zakończyć imprezę przedwcześnie. Jednak to, co zrobili muzycy Playboys, zapisze się na długo w pamięci uczestników tego wyjątkowego wieczoru.
W trakcie koncertu zespołu Playboys niespodziewanie doszło do awarii zasilania. Scena zgasła, a dźwięk ucichł – sytuacja, która mogłaby zakończyć każde inne wydarzenie muzyczne. Tym razem jednak było inaczej. Artyści nie zrezygnowali z występu i nie zeszli ze sceny. Wręcz przeciwnie – zrobili coś, co podbiło serca fanów.
Wbrew technicznym trudnościom, muzycy podeszli bliżej zgromadzonej publiczności i... zaśpiewali bez mikrofonów. Na żywo, bez podkładu muzycznego, wykonali utwór „I love you” w wersji a capella. Wzruszeni słuchacze zareagowali entuzjastycznie, a nagranie z tego momentu błyskawicznie zaczęło krążyć po mediach społecznościowych.
Zespół Playboys wielokrotnie podkreślał swoje zaangażowanie w kontakt z publicznością, ale to, co wydarzyło się w Broku, było wyjątkowe. „Mega docenili, że wyszliśmy od razu i zaśpiewaliśmy bez prądu” – relacjonował lider grupy, Jakub Urbański, w rozmowie z naszą redakcją. Jak dodał, po występie muzycy przez prawie godzinę rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fanami, a kolejka chętnych nie miała końca.
Ten spontaniczny i autentyczny gest pokazuje, jak ważni są dla zespołu ich słuchacze. Śpiewanie na żywo w takich warunkach to nie tylko wyzwanie techniczne, ale też dowód na muzyczny profesjonalizm i szczerość wobec odbiorców.
Reakcje internautów oraz uczestników wydarzenia nie pozostawiają wątpliwości – Playboys pokazali klasę i ogromne serce do muzyki. Komentarze w sieci pełne są słów uznania i podziwu dla zespołu, który zamiast przerwać koncert, postanowił kontynuować go w zupełnie niecodziennych warunkach.
Zdarzenie z Broku to także przykład na to, że w świecie show-biznesu nadal liczy się bezpośredni kontakt z publicznością i szczere emocje. Chociaż technika zawiodła, muzyka – jak się okazało – potrafi wybrzmieć nawet bez prądu. Wykonanie „I love you” a capella zostanie z pewnością zapamiętane jako jeden z najbardziej autentycznych momentów tego sezonu koncertowego.