Pająki wielkości dłoni i brak dostępu do internetu! Uwielbiana wokalistka disco polo zrezygnowała z luksusu
Spędziła tam niemal miesiąc. To była dla Joanny Kaczanowskiej, występującej pod pseudonimem Etna, wyprawa życia. Razem z mężem i synem z plecakami na terenie Tajlandii przebyła trzy tysiące kilometrów.
– Już kilka miesięcy przed wyjazdem ustaliłam z mężem, co chciałabym zwiedzić w tamtej części świata. Jemu zostawiłam wszystkie sprawy organizacyjne – opowiada artystka. Jacek Kaczanowski stanął na wysokości zadania i sprawił, że ziściły się wszystkie marzenia ukochanej. – Byliśmy w sanktuarium słoni w Kanchanaburi.
Karmiliśmy i kąpaliśmy te monstrualne ssaki. Upewniliśmy się również, czy są dobrze traktowane – podkreśla piosenkarka. Niedaleko od tego miejsca znajduje się most na rzece Kwai – istotny punkt Kolei Birmańskiej, która dawniej łączyła Bangkok i Rangun. – Właśnie ze względu na ten zabytek tak chciałam zwiedzić Tajlandię – wyznaje gwiazda i wyjaśnia:
„Budowa tego mostu pochłonęła wiele istnień ludzkich. Ogromnie przeżyłam moment, gdy szłam po nim, wspominając jego niechlubną historię – dowód barbarzyństwa człowieka przeciw człowiekowi”.
Ekstremalne przeżycia
Kolejnym ekscytującym momentem była podróż pociągiem nocnym przez Tajlandię, którą gwiazda i jej rodzina odbyli, by móc przenocować w domku w sercu dżungli w Khao Sok National Park. – Chodziły tam pająki wielkości dłoni, wielkie jaszczurki i małpy.
Dopiero nocą, gdy zgasło światło, zwierzęta ruszyły na łowy, a my zaczęliśmy tulić się do siebie ze strachu – wspomina. Następny niezapomniany nocleg artystka spędziła w domku na jeziorze, pod którym woda miała 40 m głębokości. – Prąd w tej osadzie włączano tylko od 18:00 do 23:00. Nie było internetu – opowiada.
Kaczanowscy zwiedzili też Bangkok i piękne plaże. Dzięki tej podróży wielkie pragnienie Joanny spełniło się.
Źródło - Nasze Melodie - Na żywo