Najgorsze, że ich pasażerami były małe dzieci, nie chcę nawet myśleć, do jakiej tragedii mogłoby dojść
Trasa Czarne – Rzeczenica. Numer drogi 202. Dzień 27 stycznia. Za kierownicą Bogdan Trojanek. Nagle auto które prowadził, wpadło w ogromną dziurę znajdującą się na środku ulicy.
Niewiele brakowało, a artysta wylądowałby na drzewie! – To wyglądało bardzo groźnie. Gdy o tym myślę, przypominam sobie tylko tyle, że przez chwilę leciałem w powietrzu jak ptak, ale to nie był przyjemny lot – wspomina w rozmowie z nami. – Miałem serce w gardle. Mało brakowało, a mogłoby mnie już nie być. Ale Pan Bóg znów nade mną czuwał i za to jestem mu wdzięczny – dodaje. Szczęśliwie nikt nie ucierpiał, choć niewiele brakowało. – Nie tylko moje auto zostało uszkodzone, ale również cztery, które jechały za mną. Najgorsze, że ich pasażerami były małe dzieci, nie chcę nawet myśleć, do jakiej tragedii mogłoby dojść – mówi Trojanek.
Dlatego nie omieszkał skontaktować się z zarządcą dróg publicznych w Chojnicach. – Urzędnik potraktował mnie nieprzyjemnie, a przecież nie tylko ja mogłem tam zginąć – stwierdza oburzony.