Ryzykowna próba sił
W latach 80. C.C. Catch, niemiecką piosenkarkę holenderskiego pochodzenia, określono mianem królowej disco. Przy jej hitach: „I Can Lose My Heart Tonigh” czy „Strangers by Night” bawiono się w każdym europejskim klubie. Jednak dobra passa nie trwała długo...
Chciała większej niezależności
Gdyby nie ojciec Caroline Müller (tak naprawdę nazywa się wokalistka), być może jej przygoda z piosenką nigdy by się nie zaczęła. – Spośród czwórki dzieci byłam jedyną córką. Tata spełniał wszystkie moje zachcianki. Kiedy w wieku 13 lat chciałam śpiewać, kupił mi porządny sprzęt, mikrofon i... został moim menadżerem – wyznała artystka. Mężczyzna nie tracił nadziei, że jej talent zostanie odkryty. Tak też się stało, gdy na jednym z koncertów Optimal, żeńskiego kwartetu, w którym występowała, pojawił się Dieter Bohlen. Tydzień później dziewczyna odeszła z zespołu i zaczęła nagrywać z liderem Modern Talking. – Tak narodziła się C.C. Catch – wspominał ojciec wokalistki. Wraz z popularnością, jaką przyniosła jej debiutancka płyta, serce gwiazdy zaczęło mocniej bić do Franka Otto, młodego perkusisty, który współpracował z Bohlenem.
Wszystko układało się pomyślnie do czasu, aż ukochany zaczął namawiać ją do większej artystycznej niezależności. Gdy go posłuchała, Dieter nie krył złości. Niebawem ich konflikt trafił do prasy. – Ona w ogóle nie ma głosu. To beztalencie – grzmiał muzyk. Caro nie pozostawała mu dłużna: „Traktuje pracę nad płytą jak taśmę w fabryce. Żaden z niego artysta”. W rewanżu Bohlen zabronił Caroline używania pseudonimu C.C. Catch, który on wymyślił. Sąd uchylił tę decyzję, ale i tak popyt na piosenkarkę zmalał. Wyjazd do Wielkiej Brytanii razem z partnerem miał jej pomóc ponownie zaistnieć w branży. Tak się jednak nie stało. Co więcej, rozpadł się jej związek z Frankiem. Wkrótce poznała Amerykanina, nauczyciela jogi, ale i z nim nie założyła rodziny. – Nie mam czasu na dzieci, bez przerwy pracuję – mówiła w 2005 r. artystka. Być może to spowodowało, że małżeństwo się rozpadło. Po rozwodzie gwiazda otrzymała od byłego męża dom w hiszpańskiej Marbelli, gdzie do dziś samotnie mieszka. Nie nudzi się, ponieważ wciąż koncertuje. Najbardziej upodobała sobie nasz kraj. – Kocham polską publiczność. Nikt nie zna tak dobrze moich piosenek – zapewniała gwiazda.