Maciek Roteiro ujawnia, z czym mierzy się od lat. Komentarze jednej osoby naruszają jego granice i prywatność.
W świecie mediów, sceny i Internetu pseudonimy artystyczne są codziennością. Wielu wykonawców od dekad decyduje się na przyjęcie innego imienia czy nazwiska, które lepiej oddaje ich wizerunek sceniczny, jest łatwiejsze do zapamiętania lub po prostu – bardziej pasuje do artystycznego stylu. Niestety, w niektórych przypadkach nawet tak podstawowa sprawa staje się przedmiotem hejtu.
Od kilku lat Maciek Roteiro – prezenter radiowy i osoba aktywna medialnie – spotyka się z uporczywymi komentarzami sugerującymi, że „wstydzi się swojego nazwiska”. Hejt ten nie tylko przybiera formę publicznych wpisów pod wydarzeniami, ale także nachalnych wiadomości prywatnych. Regularnie pojawia się ta sama narracja – że używanie pseudonimu to forma „oszukiwania fanów”.
Co istotne: prawdziwe dane są dostępne publicznie, a sam pseudonim artystyczny nigdy nie był próbą ukrycia tożsamości. Jest świadomym wyborem – dokładnie tak, jak uczyniło to wielu znanych artystów w historii polskiej sceny.
Zjawisko pseudonimów w świecie artystycznym ma długą i uzasadnioną tradycję. Przykłady?
Jerzy Połomski, ikona polskiej piosenki, naprawdę nazywał się Jerzy Pająk. Nazwisko uznał za mało sceniczne, dlatego zdecydował się na zmianę, która towarzyszyła mu przez całą karierę.
Mieczysław Fogg urodził się jako Mieczysław Fogiel. Niewielka modyfikacja sprawiła, że jego nazwisko nabrało bardziej międzynarodowego brzmienia.
To tylko dwa z wielu dowodów, że pseudonim sceniczny to nie wstyd, ale element artystycznej tożsamości. Często jest to decyzja wynikająca z przemyśleń, strategii wizerunkowej lub zwykłego poczucia estetyki.
Warto zaznaczyć, że w przypadku Macieka Roteiro sytuacja trwa od lat i dotyczy konkretnej osoby, która z pełną premedytacją i regularnością próbuje podważyć jego wiarygodność i dobre imię. Publiczne podpisywanie imieniem i nazwiskiem, które nie zostało ujawnione przez samego artystę, nosi cechy uporczywego nękania.
Choć artysta wielokrotnie tłumaczył, że jego pseudonim to świadomy wybór – a nie próba ukrywania czegokolwiek – każde wyjaśnienie spotykało się z ignorancją i kolejną falą krytyki.
Najważniejsze pytanie, jakie zadaje sobie Maciek Roteiro, brzmi: czy pseudonim sceniczny odbiera komukolwiek prawo do tworzenia? Czy publiczne nazywanie się w określony sposób naprawdę może być podstawą do ataków personalnych?
W jego przypadku wszystkie dane, które powinny być dostępne, są podane publicznie – w opisach teledysków, na profilach społecznościowych. Brak transparentności? Nic bardziej mylnego.
Jak sam podkreśla: „Proszę o odrobinę refleksji – bo artysta to nie PESEL, tylko to, co robi i jak to robi”.
Dla wielu twórców pseudonim jest częścią wizerunku, ułatwieniem kontaktu z publicznością, a nie powodem do ukrywania się. Na polskiej scenie muzycznej i medialnej są setki przykładów, które potwierdzają tę regułę.
W dobie internetu łatwo jest oceniać, trudniej zrozumieć. Ale warto podkreślić: to nie pseudonimy są problemem – tylko brak szacunku do cudzych decyzji i granic.
To ostatni komunikat Macieka Roteiro w tej sprawie. Wypowiedziany nie po to, by wzbudzać kontrowersje, ale by dać głos każdemu, kto czuje się nękany za to, kim jest lub jak się nazywa. Przypomina: nie pozwólmy nikomu ingerować w nasze życie prywatne.