Choć są z żoną parą od 36 lat, wciąż zdarzają im się spory. Artysta ma swój sposób na powiedzenie „przepraszam”.
Wdomu Bogdana Trojanka od tygodni mówi się głównie o jednym. II Ogólnopolskiej Biesiadzie Cygańsko-Słowiańskiej, która 4 sierpnia odbędzie się w Połczynie-Zdroju. Na scenie, obok prezesa Królewskiej Fundacji Romów, zobaczymy m.in. cygańską księżniczkę Patrycję Runo czy Cygański Tabor. Na szczęście z racji tego, że małżonkowie związali życie z muzyką, nie jest to dla nich powód do konfliktu. – Kłócimy się tylko o wnuki – mówi nam artysta. Ale w młodości tych powodów było więcej. – Samanta uwielbiała Bee Gees, zwłaszcza Barry’ego. Strasznie się z nią o to kłóciłem, mówiłem, że to kiepski zespół, bo byłem zazdrosny – śmieje się.
Lekarstwo na zgodę
Jak przyznaje, dziś wiedzą, gdzie są granice, których nie wolno przekraczać. Oboje potrafią przyznać się do błędu. – Dla mnie to jest wyznacznikiem męskości i odwagi – tłumaczy artysta. – Zresztą po tylu latach mamy już wypracowany system naszych sporów. Wolimy sobie nawzajem ustąpić – dodaje. I przyznaje, że najlepszym lekarstwem na zgodę jest wziąć gitarę i zaśpiewać. – Wtedy obydwojgu nam nerwy się uspokajają. Zaczynamy się śmiać i wiemy, że po prostu bardzo się kochamy – wyznaje.
źródło - Nasze Melodie - Na żywo