"nie ma mowy o poddaniu się" napisał artysta, który trafił do szpitala
Popularność muzyki disco polo nieprzerwanie wzrasta, co w przypadku wielu artystów nierzadko przekłada się na zwiększoną ilość koncertów. Kilkudniowe trasy koncertowe obfitujące w wiele koncertów i godzin w klaustrofobicznych warunkach w aucie mogą mieć jednak drastyczne konsekwencje.
Przekonał się o tym ostatnio gwiazdor muzyki disco polo - Piotr Stawowczyk. Artysta działa w branży muzycznej pod pseudonimem Fisher. W czasie swojej wieloletniej pracy wylansował już wiele produkcji, jak również duet z grupą Mejk, czy detektywem - Krzysztofem Rutkowskim. Chciałoby się rzec, że gwiazdor disco polo przyzwyczajony jest do wysiłku związanego z aktywnością koncertową, w tym głośnej muzyki. Niestety, jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Wokalista trafił do szpitala!
Zobacz również: Fisher chce zostać prezydentem? Zaskakujące wyznanie!
Jak przyznał artysta w rozmowie z redakcją naszego serwisu disco-polo.info przyczyną było "osłabienie organizmu po licznych koncertach". Piotrek znany jest ze swojej żywiołowości scenicznej, stąd też zapewnia, że to chwilowa niedyspozycja! "Nie ma mowy o poddaniu się" - zapewnił, w odniesieniu do swojego stanu zdrowia. Był to jego pierwszy pobyt w szpitalu, w ciągu 38 lat życia, który nie należał do najprzyjemniejszych - To jest masakra, podsumował sytuację Piotrek, który został wypisany już do domu. Na tę chwilę wokalista czuje się dobrze.