Wokalista Carmelovi został zaatakowany na imprezie pod Radomiem. Uderzono go w twarz przez uchylone okno samochodu.
Zwykle to scena i mikrofon są jego codziennością, ale tym razem zupełnie inne wydarzenia przyciągnęły uwagę fanów i środowiska disco polo. Do zaskakującego incydentu doszło w miejscowości Tymieniec pod Radomiem. Wszystko wydarzyło się w momencie, gdy na teren lokalnej imprezy przyjeżdżał Kamil Rzeżniczka, wokalista znany z zespołu Carmelovi. Nikt nie przypuszczał, że spokojny wjazd na wydarzenie zakończy się agresją ze strony nieznanego sprawcy.
Podczas komunikacji z ochroną przy bramie wjazdowej na imprezę, do pojazdu, w którym siedział Kamil Rzeżniczka, podszedł nieznany mężczyzna. Wykorzystując uchylone okno samochodu, uderzył artystę pięścią w twarz. Całe zdarzenie miało miejsce nagle i zaskoczyło zarówno Kamila, jak i osoby znajdujące się w pobliżu.
Wokalista opisał moment w rozmowie z naszą redakcją: „Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Udało mi się zrobić delikatny unik, a przy tym zamortyzować uderzenie” – relacjonuje.
Jak dowiedzieliśmy się, artysta pojawił się w Tymieńcu nie jako uczestnik koncertu, lecz by pomóc kolegom z zespołu Menelaos. Tym bardziej zaskakujące było to, że padł ofiarą napaści w miejscu, które z założenia powinno być bezpieczne i kontrolowane przez organizatorów.
Bezpośrednio po incydencie, Kamil Rzeżniczka złożył zawiadomienie na policji, nie bagatelizując zdarzenia. Jego reakcja była zdecydowana i szybka. Jak podkreślił, „To niedopuszczalne, że takie sytuacje mają miejsce” – słowa te są jasnym sygnałem, że artysta nie zamierza przejść nad tym do porządku dziennego.
Według relacji przekazanych naszej redakcji, napastnik był osobą nieznaną Kamilowi, a jego zachowanie nie miało żadnego wyraźnego uzasadnienia. Atak nastąpił niespodziewanie, bez wcześniejszego kontaktu czy wymiany zdań.
Zespół Carmelovi, którego liderem jest Kamil Rzeżniczka, znany jest ze swojej aktywności scenicznej i współpracy z innymi wykonawcami disco polo. Nie inaczej było tym razem – obecność Kamila w Tymieńcu miała na celu wsparcie grupy Menelaos, z którą łączą go przyjacielskie relacje.
Nieplanowane wydarzenia związane z atakiem przerwały jego misję, jednak – jak sam zaznacza – nic poważnego mu się nie stało i wszystko zakończyło się na szczęście bez konieczności interwencji medycznej.
Cała sytuacja rodzi jednak pytania o bezpieczeństwo podczas wydarzeń muzycznych – nawet tych mniejszych, lokalnych. Organizatorzy nie skomentowali jeszcze incydentu, ale nieoficjalnie mówi się o wprowadzeniu dodatkowych procedur przy kolejnych imprezach.