Nagranie z występu uczniów z piosenką „Wesele w Dubaju” oburzyło rodziców i radnych. Starachowicka szkoła tłumaczy się z kontrowersji.
W Szkole Podstawowej nr 10 w Starachowicach inauguracja roku szkolnego 2025/2026 przerodziła się w ogólnopolską dyskusję na temat granic dobrego smaku, odpowiedzialności nauczycieli oraz właściwych treści prezentowanych dzieciom. Podczas oficjalnej akademii, w obecności uczniów, rodziców, władz miasta i mediów, uczniowie zaprezentowali utwór „Wesele w Dubaju” zespołu Daj To Głośniej. Nagranie ze szkolnego występu, zawierające wulgarny fragment piosenki, wywołało lawinę komentarzy w internecie i sprowokowało reakcję władz miasta.
Podczas uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego na scenie pojawiła się grupa uczniów, która odegrała fragment programu artystycznego. W jego trakcie wybrzmiały słowa:
„W Dubaju w hotelu, na swoim weselu będę pijana, będę pijana (...) Od Warszawy, po Abu Dhabi, tak się k**** Polska bawi”.
Fragment piosenki szybko stał się punktem zapalnym w całej sprawie. Nagranie trafiło do mediów społecznościowych, gdzie obejrzały je setki tysięcy internautów. Występ natychmiast wywołał falę krytyki i podzielił opinię publiczną na dwa obozy – jedni uznali sytuację za kompromitację szkoły, inni bronili uczniów, wskazując na nieodpowiedni dobór repertuaru przez opiekunów artystycznych.
Jednym z pierwszych, którzy publicznie zabrali głos w sprawie, był miejski radny Konrad Rączka, członek komisji edukacji. Podkreślił, że był zażenowany sytuacją i rozważał przerwanie występu:
„W obecności pana prezydenta, wiceprezydenta, dyrektorów, nauczycieli, mediów, rodziców, dzieciaczków, taka piosenka. Na oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego w Starachowicach. Czy o taką edukację chodzi? Jako rodzic, jako członek komisji edukacji, ja się nie godzę. Czuję się zażenowany. W pewnym momencie miałem ochotę to przerwać”.
Rodzice uczniów także wyrazili swoje oburzenie, wskazując na brak konsultacji oraz fakt, że fragmenty występu z wizerunkiem dzieci zostały opublikowane w sieci bez ich zgody. W mediach społecznościowych pojawiły się dziesiątki wpisów domagających się wyjaśnień od dyrekcji szkoły.
Wicedyrektor szkoły, Barbara Bedorf, w rozmowie z mediami przyznała, że wybór piosenki był niefortunny, ale zapewniła, że występ został wyrwany z kontekstu. Jak tłumaczyła, utwór miał być częścią szerszego scenariusza z przesłaniem edukacyjnym:
„Rzeczywiście stało się niefortunnie, że akurat takie słowa w tej piosence padły. Ale ten fragment, który został upubliczniony, to jest tylko mały fragment wyciągnięty z szerszego kontekstu”.
Według dyrekcji, cały program miał formę inscenizacji zebrania samorządu szkolnego, podczas którego omawiano różne problemy wychowawcze. Fragment z piosenką disco polo miał stanowić przestrogę przed niewłaściwymi wzorcami:
„To była taka przestroga, że trzeba się przyjrzeć otaczającej nas rzeczywistości, bo jeżeli nie będziemy o nią dbać, to może nas spotkać coś takiego jak słuchanie muzyki disco polo”.
Jednocześnie Barbara Bedorf zaapelowała o poszanowanie wizerunku dzieci i sprzeciwiła się publikowaniu nagrań w internecie bez zgody rodziców:
„Jakim prawem, bez zgody rodziców dzieci, ktoś upublicznia wizerunek tych dzieci?”
Po nagłośnieniu sprawy w mediach władze miasta zareagowały natychmiast. W oświadczeniu przesłanym do lokalnych redakcji rzecznik Urzędu Miasta, Leszek Kowalski, podkreślił, że treść występu nie powinna pojawić się podczas oficjalnej inauguracji roku szkolnego:
„Zwróciliśmy uwagę, że utwór tego typu nie powinien znaleźć się w repertuarze szkolnych obchodów. W pełni podzielamy opinię, że piosenka zawierająca treści nieodpowiednie nie przystoi uczniom — zarówno najmłodszych, jak i starszych klas — i nie może być promowana w środowisku szkolnym”.
Ratusz zaznaczył, że przedstawiciele władz nie znali wcześniej szczegółów programu artystycznego i nie mieli możliwości interweniowania przed jego rozpoczęciem. Zapewniono również, że przeprowadzono rozmowę dyscyplinującą z dyrekcją szkoły, a nauczyciele odpowiedzialni za dobór repertuaru ponieśli konsekwencje.