Liderowi formacji B-QLL szaleństwa młodości kojarzą się z Sopotem. Tam postanowił nagrać ostatni klip.
Bardzo długo przygotowywali się do zdjęć do tego klipu. W końcu wakacyjna nowość od grupy B-QLL to już tradycja. Tymczasem, jak na złość, wszystko szło nie tak, jak sobie wyobrażali.
– Zdjęcia do teledysku „ Moje Santa Fe” chcieliśmy zrealizować w zagranicznej scenerii. Były plany, że to będzie Hiszpania lub jakieś tropikalne miejsce – mówi nam Marcin Niewiadomski, lider formacji.
Tymczasem za każdym razem, kiedy muzycy i filmowcy mieli wyznaczony termin wylotu, okazywało się, że napotykają przeszkody. – Raz ktoś się rozchorował, potem realizatorowi coś wypadło. Nie jestem przesądny, ale postanowiłem, że to znak, by zmienić ten klip – wyznaje wokalista.
Pomysł, by egzotykę argentyńskiego miasta Santa Fe zamienić na rodzimy Sopot, przyszedł do muzyka niczym objawienie. – Z tym miejscem kojarzą mi się szalone kawalerskie czasy.
Wieczory z kolegami na plaży, imprezy i ogniska. To wszystko było przecież chwilę temu – wzdycha muzyk.
– Trójmiasto jest wyjątkowo urokliwe, a nasze molo świetnie prezentowałoby się w każdym zakątku świata – dodaje. Żona kocha go właśnie takiego Chociaż dziś prywatnie jest już mężem i tatą, to lubi poczuć tę beztroskę i adrenalinę jak za dawnych czasów. Świetną okazją do tego są plany zdjęciowe.
– Szybkie auta, piękne dziewczyny, dobra muzyka, a potem… grzecznie do domu – przyznaje Marcin. – W głębi duszy nadal jestem niegrzecznym chłopcem. Ale taka moja uroda i takiego kocha mnie żona – podsumowuje.
Źródło - Nasze Melodie - Na żywo