Branża disco polo, jak i cała struktura rozrywkowa w Polsce, trzęsie się na nieco zachwianych nogach
Branża disco polo, jak i cała struktura rozrywkowa w Polsce, trzęsie się na nieco zachwianych nogach. Kłodę oczywiście rzuciła pandemia, która bez skrupułów sprawiła, że o wielkich koncertach i występach ukochanych gwiazd, możemy tylko pomarzyć.
Artyści na początku przymykali oko na taką kolej rzeczy i cierpliwie czekali, że problem okaże się krótkotrwały, a dłuższy urlop wszystkim wyjdzie na dobre. Nic z tych rzeczy! Za koncertami tęsknią już wszyscy bez wyjątku - fani szukając okazji do zabawy i wykonawcy, łaknący kontaktu z publicznością i płynności finansowej.
Głos sprzeciwu artystów, zaczyna być coraz bardziej słyszalny. Część twórców otwarcie manifestuje, czy to na marszach, czy na internetowych profilach. Bartek Padyasek, lider formacji D-Bomb, i Andre, który oburącz poparł kolegę z branży, to dwójka artystów, którzy najmocniej wierzą, że protest może nakłonić rządzących, do poluzowania obostrzeń i tym samym odblokowania wyczekiwanych muzycznych występów przed zgromadzonymi słuchaczami.
Trzymamy kciuki, by ten na razie skromny ruch, doprowadził do przywrócenia choćby wstępnej normalności.