Moja żona jest zazdrosna za każdym razem, jak wsiadam do busa i wyruszam na koncert – śmieje się Paweł Gołecki.
JEDNEJ STRONY KAŻDĄ CHWILĘ SPĘDZAŁBY Z BLISKIMI. Z drugiej nie wyobraża sobie życia bez muzyki. – Moja żona jest zazdrosna za każdym razem, jak wsiadam do busa i wyruszam na koncert – śmieje się Paweł Gołecki.
Ale oczywiście wie, że każdy artysta tworzy tak, aby być dobrze odbieranym. A to powoduje, że pojawiają się fanki – dodaje. Dlatego jeśli gra niedaleko domu, zabiera ze sobą Sylwię oraz ich dzieci Kubę (5) i Wiktorię (1,5 roku). – Na dalsze wyjazdy przyjdzie czas, jak córka podrośnie – tłumaczy. – Uwielbiamy te wspólne wypady.
Syn koniecznie musi wtedy stanąć obok mnie na scenie z mikrofonem. Zna wszystkie numery.