Zaskakująca przeprowadzka gwiazdora Disco Polo - Co stało się z luksusowym domem Radosława Liszewskiego

Gwiazdor disco polo, Radosław Liszewski, znany ze swoich przebojów i barwnej obecności na scenie muzycznej, dokonał znaczącej zmiany w swoim życiu prywatnym. Po latach spędzonych w rodzinnej miejscowości na Podlasiu, Liszewski postanowił przeprowadzić się w okolice Warszawy, otwierając tym samym nowy rozdział w swoim życiu.

Sprzedaż luksusowej posiadłości Radka Liszewskiego!

Liszewski, przez 15 lat związany z okazałą, 200-metrową posiadłością w Sejnach, zdecydował się na jej sprzedaż. Dom, wyposażony w liczne udogodnienia takie jak prywatna plaża, siłownia, czy studio nagraniowe, stał się obiektem pożądania na rynku nieruchomości. Proces sprzedaży nie był jednak łatwy i jak przyznał sam artysta, "trochę to trwało". W jesieni ubiegłego roku, Liszewski zdołał w końcu przekazać klucze nowym właścicielom, którzy teraz są sąsiadami jego rodziców.

Artysta podkreślił, że zależało mu, aby dom, pełen wspomnień i emocji, trafił w dobre ręce. Utrzymuje on kontakt z nowymi właścicielami, którzy zapraszają go i jego żonę Dorotę na kawę podczas wizyt w Sejnach.

Przeprowadzka pod Warszawę - nowy start gwiazdy disco polo

Decyzja o przeprowadzce wyszła od żony Liszewskiego, Doroty. Artysta przyznał, że po tym, jak ich synowie, Norbert i Jakub, wyfrunęli z rodzinnego gniazda, by kontynuować edukację w Warszawie, dom w Sejnach zaczął opustoszeć. Teraz, mieszkając w wiejskiej atmosferze, ale nie na odludziu, Liszewski cieszy się bliskością stolicy. Jego nowy dom znajduje się zaledwie 20 minut samochodem od centrum Warszawy, co umożliwia mu częstsze spotkania z synami i aktywne uczestnictwo w ich życiu.

Przeprowadzka ta nie tylko otwiera nowe możliwości dla życia osobistego Liszewskiego, ale również stanowi symbol zmian i rozwoju, które nieustannie towarzyszą karierze gwiazdora disco polo. Radosław Liszewski, pomimo zmiany adresu, pozostaje wierny swoim korzeniom i bliskim relacjom z rodziną, co z pewnością docenią jego liczni fani.