– Na co dzień stoję w pierwszej linii walki z niewidzialnym zagrożeniem. Oczywiście, jak każdy człowiek, obawiam się o swoje zdrowie
Chociaż nie może grać koncertów, to ostatnie tygodnie spędził wyjątkowo pracowicie.
W dobie ogólnoświatowej epidemii koronawirusa niemal każdy obawia się o zdrowie własne i najbliższych. Tym większą wdzięczność w tych dniach czujemy w stosunku do lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, którzy mają bezpośredni kontakt z zakażonymi wirusem COVID-19.
Wśród nich jest również Grzegorz Winiarski z grupy E-Maill. – Na co dzień stoję w pierwszej linii walki z niewidzialnym zagrożeniem. Oczywiście, jak każdy człowiek, obawiam się o swoje zdrowie, ale chyba najbardziej drżą o nas najbliżsi – wyznaje nam wokalista. W jego przypadku są to rodzice i ukochana Anna. To właśnie oni codziennie telefonują do niego, by dowiedzieć się, czy wszystko u niego w porządku. A on ich niezmiennie uspokaja. – Pacjenci liczą na naszą pomoc.
Przecież nie możemy ich zawieść – podkreśla Grzegorz. W wolnych chwilach wokalista E-Maill tworzy nowe piosenki i marzy o powrocie na scenę. – Kontakt z fanami na pewno znacznie poprawiłby mi nastrój i dał pozytywny zastrzyk energii. Niestety, obawiam się, że nadchodzący sezon koncertowy już można spisać na straty – mówi i dodaje:
„Nie pozostaje nic innego, jak być dobrej myśli, wierzyć w szybkie zakończenie epidemii i nie dać się zwariować. Każdemu, a w szczególności osobom, których zawód nie pozwala na pozostanie w domu, życzę dużo zdrowia i wytrwałości w tym trudnym dla nas wszystkich czasie”.
Źródło - Nasze Melodie - Na żywo