Żona Zenona Martyniuka wraca do wydarzeń sprzed lat. Wspomina próby włamań i niebezpieczne sytuacje w rodzinnych domach.
Zenon Martyniuk od lat uchodzi za jednego z najbardziej zapracowanych wokalistów w branży muzycznej. „Król disco polo” w sezonie letnim koncertuje niemal bez przerwy, odwiedzając sceny w całym kraju. Setki kilometrów, liczne występy i spotkania z publicznością sprawiają, że artysta większość czasu spędza w trasie. W tym czasie to jego żona, Danuta, czuwa nad rodzinnym domem w Białymstoku oraz nad ich posiadłością w Białowieży. To właśnie ona w rozmowie z „Faktem” wróciła pamięcią do wydarzeń sprzed lat, które mogły skończyć się tragicznie.
Choć dziś małżeństwo Martyniuków wiedzie spokojne życie między koncertami a odpoczynkiem w podlaskiej posiadłości, w przeszłości nie brakowało momentów pełnych niepokoju. Danuta Martyniuk, która wielokrotnie zostawała sama w domu, doświadczyła sytuacji, które na zawsze zapisały się w jej pamięci. Niewiele osób wie, że niemal dwie dekady temu ktoś trzykrotnie próbował włamać się do ich domów, mimo że posesje były wyposażone w systemy alarmowe.
Żona Zenona Martyniuka zdradziła, że pierwsze niebezpieczne zdarzenie miało miejsce blisko dwadzieścia lat temu. „Trzy razy próbowano nas okraść – to było prawie dwadzieścia lat temu, kiedy zaczęliśmy mieszkać w naszym domu. Ktoś plądrował dół, ja spałam i wydaje mi się, że złodzieje mogli wpuścić jakiś środek nasenny, bo nic nie słyszałam. Nic” – opowiadała w rozmowie z Faktem. Jak wspomina, dopiero nad ranem została obudzona przez sąsiadów, którzy zauważyli ślady włamania. Torebka stojąca w wiatrołapie była zniszczona, a w kuchni i salonie wszystkie szafki zostały otwarte.
To wydarzenie było ogromnym szokiem, zwłaszcza że Danuta Martyniuk znajdowała się wtedy w domu, całkowicie nieświadoma, że intruzi buszują po pomieszczeniach. Sytuacja skończyła się szczęśliwie – sprawców udało się zatrzymać.
Drugie wspomnienie związane jest z domem w Białowieży, do którego Martyniukowie często uciekają, by odpocząć od zgiełku miasta. Niestety, również ta nieruchomość nie uchroniła się przed próbą kradzieży. Jak przyznała Danuta, alarm włączył się nagle w środku nocy. Sąsiadka, zaniepokojona dźwiękiem, natychmiast zadzwoniła, sugerując, że być może doszło do awarii w czasie burzy. Jednak właścicielka posiadłości nabrała złych przeczuć.
„Zerwałam się natychmiast i jechałam na miejsce z Białegostoku, a mąż sąsiadki z innymi sąsiadami poszli zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że ktoś coś robił przy oknach tarasowych. Alarm ich nawet nie wystraszył” – opowiadała.
Nie był to jednak ostatni taki incydent. Danuta Martyniuk wyznała, że doszło jeszcze do trzeciej próby włamania. Dopiero wtedy, aby zapewnić sobie pełne poczucie bezpieczeństwa, małżeństwo zdecydowało się na zamontowanie nowoczesnych kamer i dodatkowych czujników alarmowych.
Kariera Zenona Martyniuka to ciągła podróż. Setki koncertów rocznie sprawiają, że artysta spędza wiele nocy poza domem. Danuta Martyniuk przyznała, że zdążyła się już przyzwyczaić do częstej nieobecności męża, choć nie ukrywa, że bywają momenty, gdy ma tego serdecznie dość. Samotne noce w dużym domu, w połączeniu z doświadczeniami z przeszłości, kiedy intruzi trzykrotnie próbowali włamać się na posesję, tylko potęgowały stres i poczucie zagrożenia.
Dziś sytuacja wygląda inaczej – system monitoringu i czujniki zapewniają większe poczucie bezpieczeństwa. Jednak wspomnienia wydarzeń sprzed lat pozostają z Danutą Martyniuk na zawsze, przypominając, że nawet największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej mierzą się z problemami, które mogą spotkać każdego.