Tak wiele dostał od losu…
To był cud, że wyszedłem z tej kolizji niemal bez szwanku – wyznaje wokalista disco polo - Łukasz Gesek, wspominając zdarzenia z minionych wakacji. Prawym pasem autostrady jechał tir. Auto, którego pasażerem był piosenkarz, zaczęło go wyprzedzać, ale z lewej strony inny samochód próbował zrobić ten sam manewr. – Nagle poczułem silny wstrząs. Uderzyliśmy w tira. Naczepa ciężarówki ciągnęła nas kawał drogi, nim jej kierowca zauważył, co się wydarzyło – mówi twórca hitów „Na koncercie w dyskotece” i „Najpiękniejsza”.
Po kolizji Łukasza natychmiast przewieziono do szpitala na badania kontrolne. Szczęśliwie okazało się, że jego obrażenia ograniczają się do otarć i siniaków. – Tamta chwila odmieniła moje życie. Zrozumiałem, że mogłem stracić wszystko – mówi wzruszony. Aby podziękować za swoje ocalenie, artysta postanowił udać się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej… – Byłem w wielu miejscach na świecie, ale tam jeszcze nie dotarłem. To dla mnie ważne przeżycie. Zupełnie jak pielgrzymka – przyznaje Łukasz. Żona muzyka Justyna za kilka tygodni wybierze się w taką samą podróż. Do Jerozolimy zabierze własne intencje, których muzyk jednak nie zamierza wyjawiać…
Tak wiele dostał od losu…
Gwiazdor nieprzypadkowo wybrał właśnie ten czas na zrealizowanie pielgrzymkowego planu. Geskowie niedawno wrócili z rodzinnego wypadu do Egiptu. – W Hurgadzie przez prawie dwa tygodnie świetnie się bawiliśmy. Znakomita pogoda, piękny kompleks basenów. Mieliśmy tam wszystko, czego dusza zapragnie – wspomina Łukasz. Dodatkowo rodzina zdecydowała się na dwie wycieczki fakultatywne – do wioski Beduinów i do delfinarium. – To były naprawdę piękne chwile. Pozwoliły nam nacieszyć się sobą i nabrać sił na kolejne dni pracy – mówi piosenkarz i po raz kolejny podkreśla, że otrzymuje w życiu tak wiele, iż podziękowania są konieczne
Źródło - Nasze Melodie - Na żywo