W latach 90. nie mógł się opędzić od fanek. Gdy przystojniak z gitarą zaczynał śpiewać, każda pragnęła zdobyć jego serce…
Mija 20 lat od czasu, gdy jego przebój „19 miał lat” szturmem wdarł się na listy przebojów disco polo i programu - „Disco Relax”, na której utrzymywał się równo rok.
I chociaż Michał Gielniak wydał pięć albumów, to właśnie ta piosenka sprawiła, że dołączył do grupy najbardziej rozpoznawanych artystów disco polo. Mimo że u szczytu swojej popularności wokalista był już żonaty, otrzymywał mnóstwo listów od fanek. Niejednokrotnie znajdowały się w nich wyznania miłosne i zaproszenia do spotkań. – Wszelkie dowody sympatii były bardzo miłe. Niestety, nie miałem zbyt wiele czasu, żeby odpisywać na liczną korespondencję.
Grałem ponad 250 koncertów rocznie, a poza tym miałem rodzinę. Starałem się nie dawać żonie powodów do zazdrości – wspomina Gielniak w rozmowie z „Na żywo”. – Oddzielałem pracę od życia prywatnego, ale nie zawsze mi się to udawało. Żona zajmowała się domem i synem, a ja koncertowałem po całej Polsce i nagrywałem utwory – wyznaje. Okazało się, że sława Michała miała swoją cenę. Jego związek nie przetrwał próby czasu.
Ale artysta zapewnia, że i tak jest dziś szczęśliwy i już znalazł nową miłość.– Moje serce jest teraz zajęte – zdradza Gielniak.